Premiera filmu "Everest - poza krańcem świata"
Byłem jeszcze w Teheranie, gdy z Warszawy dotarło do mnie to szczególne zaproszenie. Nie jestem wielkim fanem himalaistów, nie fascynują mnie góry, ale przecież ludzie, którzy zmierzyli się z bezmiarem wód oceanu, z lodowatym podbieguniem, rozpaloną przez słońce pustynią, pełnymi grozy i nieopisanego piękna górami itd. są do siebie bardzo podobni. Każdy z nich podejmuje się bardzo ryzykownego, szalenie niebezpiecznego wyzwania, któremu w ostateczności muszą sami stawić czoła. Treścią ich wypraw poza ogromnym wysiłkiem jest straszliwa samotność!
Na premierowy pokaz filmu "EVEREST POZA KRAŃCEM ŚWIATA" urocza Paula Szmidt zaprosiła do Warszawy ok. 300 osób, nie tylko miłośników gór z całej Polski ( np. obok mnie siedziała Martyna Wojciechowska). Z przyjemnością więc skorzystałem z zaproszenia, a za zgodą organizatorów towarzyszyli mi Dawid Dukat i Piotrek Śliwiński wybitny polski podróżnik młodego pokolenia z Krakowa. Projekcja filmu miała jeszcze inny interesujący mnie aspekt, poprzedził ją krótki komentarz Leszka Cichego, młodszego kolegi, absolwenta tego samego wydziału Politechniki Warszawskiej. Ta sfabularyzowana rekonstrukcja pierwszego w historii wejścia na Mt. Everest przez nowozelandczyka Hillarego i szerpa Tenzinga chyba na wszystkich zrobiła ogromne wrażenie. Cudowne widoki i niezwykły hart ducha jej uczestników. Inne to były czasy, inny sprzęt, odzież, no i ta trudna do pokonania bariera psychologiczna. Obecnie na szczyt wspięło się ok. 20 000 osób, ale w zimie tylko 6. Leszek Cichy i Krzysztof Wielicki byli pierwszymi!
Projekcja filmu przypomniała mi również o tym, że 29 maja 1993 r. w czterdziestą rocznicę tego historycznego wydarzenia , uczestniczyłem w obchodach tego jubileuszu w Wellingtonie, stolicy Nowej Zelandii.
Na scenie Leszek Cichy, W rzędzie obok siedzi Martyna Wojciechowska ( znana podróżniczka )