100% Kraków Rimini Protokoll

Niespodziewany telefon od Krystyny -- czy chciałbyś wziąć udział w ciekawej imprazie? Niewiele więcej mogła mi o niej powiedzieć poza tym, że już Stasiu,"złota rączka" z Domu Kultury został zgłoszony. Cóż, pomyślałem, przecież nic nie ryzykuję. Więc zgodziłem się! Kilka dni później zadzwonił do mnie młody człowiek, Tomek Jękot, dramaturg, tłumacz,  pytając o pewne szczegóły. Może nie całkiem pasowałem do jego projektu, ale jednak zaprosił mnie do herbaciarni Nowa Prowincja przy ul. Brackiej w dniu 19. października 2013 r. o godz. 17.00. Przy stoliku na piętrze siedział młody mężczyzna z laptopem ii śliczna dziewczyna, Agata. Nietrudno było ich rozpoznać! Ona pytała, on notował, a trwało to prawie dwie godziny. Byłem już 84. z kolei "przesłuchiwanym" uczestnikiem 100%KRAKÓW. Tomek napisał później: "Morze kawy, tysiące rozmów telefonicznych, kilometry przejechane tramwajami i co najważniejsze - historie życia mieszkańców Krakowa." 

 Co się z tego urodziło, w skrócie ujęto następująco:

140 DNI POSZUKIWAŃ

100 OPOWIEŚCI

3 SPEKTAKLE

1 MIASTO

Dyrektor Festiwalu Krakowskich Reminiscencji Teatralnych, Anna Lewanowicz podkreśliła, że w tym roku Reminiscencje chcą być krakowskie nie tylko z nazwy. "Ma to być prezentacja mieszkańców: jak żyją, co myślą, z czym się identyfiują, kim chcieliby być, co chcieliby zmienić, czego się obawiają, o czym marzą?". Realizację powyższego projektu specjalnie dla 38 RMNSC powierzono grupie teatralnej Rimini  Protokoll  z Berlina. W Krakowie zjawili się w trzyosobowym składzie Daniel Wetzel, Sebastian Brunger i Marc Jungreithmeier. Występowali z podobnymi projektami w kilkunastu miastach świata, ale Kraków był pierwszym w tej części Europy.

Najpierw koordynatorzy zadawali uczestnikom  pytania, a odpowiedzi posłużyły do budowy scenariusza spektaklu.Tak być powinno, a czy  było? Ja, numer 84%, chciałbym zadać organizatorom kilka pytań, które oczywiście padały, ze strony aktorów spektaklu ( także i publiczności ) 

   1) Kto za to zapłaci?

   2) Czemu ten spektakl miał służyć? Kosztował sporo, a pieniędzy brak na kulturę!

   3) Dlaczego w moim odczuciu scenariusz był trochę banalny, mało krakowski?

Tomek Jękot zapewne pod wpływem Daniela Wetzela zwrócił mi uwagę, by zadawać pytania i nawet nie mówić dwóch, trzech zdań o Krakowie. A przecież jako przeszło czterdziestoletni przewodnik i znany podróżnik w sposób szczególny byłem do tego zobowiązany.więc nie dałem się spacyfikować i robiłem swoje! Tymbardziej, że niemal każdy uczestnik podkreślał swą miłość do Krakowa, ale wiedza o tym mieście była żadna. Kraków to religijna i kulturalna stolica stolica Polski, miasto uniwersyteckie, potężny ośrodek intelektualny. Niestety nie wyczuwało się, że jesteśmy na "pierwszej niegdyś polskiej scenie", że rzecz, o Królewskim, Stołecznym  Mieście Krakowie. Nie było mowy o codziennych problemach Krakowa np. o bezrobociu, transporcie, zaopatrzeniu, problemach turystycznych. Wybór uczestników miał przebiegać na zasadzie reakcji łańcuchowej, każda osoba począwszy od pierwszej wybranej przez Organizatora miała wskazać kolejną i tak do planowanej setki. Czy tak było? Wskazałem osobę spełniającą formalne warunki (miejsce zamieszkania, wiek, stan rodzinny), dodam, że była to osoba, która sporo mogła by opowiedzić o Krakowie (dawny radny). Jednak organizatorzy po jednym telefonie jakoś nie zainteresowali się  tym panem, choć ponoć były duże problemy ze skompletowaniem pełnej setki. Jeśli miała to być reprezentatywna grupa ludzi to w Krakowie, powinien być przedstawiciel świata nauki, ktoś z branży turystycznej, a przede wszystkim kapłan. Widocznie taka obsada nie pasowała do scenariusza projektu?  Znaleziono natomiast panią rabin i była traktowana inaczej niż pozostali uczestnicy spektaklu (każdemu uczestnikowi projektu wydzielono, bez względu na to czy ma coś do powiedzenia czy nie ok. 10 sekund na prezentację swej osoby, ale pani rabin mówiła ok. 40 sekund) 

Inna refleksja: Na pytanie "Kim chciałbym być, gdyby to było możliwe?" zauważyłem następujące, ciekawsze odpowiedzi: Bogini Isztar, Marylin Monroe, Ella Fitzgerald,Cristiano Ronaldo, Willy Wonka, Martyna Wojciechowska... ale nie dostrzegłem nazwisk naszych wielkich przodków np. Mikołaj Kopernik, Maria Curie Skłodowska, Józef Piłsudski, Eugeniusz Kwiatkowski... ), co myślą, co czują Krakowianie, jacy oni są naprawdę? Ja czułem się bardzo zażenowany  tym co widziałem w czasie prób i na występie. Jak można zrozumieć fakt, że ok. 3/4 uczestników deklarowało się jako wierzący, ale również tyle samo uważało, że krzyże nie powinny wisieć na ścianach szkolnych? Czy wszyscy byli szczerzy w swych wypowiedziach? Czy to możliwe by w gronie 100 osób było tylko 3, czy 4 członków PZPR? Co myśleć o pytaniu : "Kto ma taki numer butów jak ja?", a przecież podobnych, infantylnych było więcej. Niektóre pytania raziły swą tendencyjnością. Innych być może w ogóle nie powinno być, ze względu na to, że obrażały uczucia religijne, itp? W miare upływu czasu, w trakcie prób eliminowano niektóre. Zdecydowana większość uczestników deklarowała, że nie ma tremy przed publicznym występem, a przecież trema nie tylko paraliżuje, ale jest czynnikiem mobilizującym, gdy staje się na scenie. Tutaj to "parcie na mikrofon" było zdumiewające, im młodszy, im mniej miał do powiedzenia, tym częściej starał się "zaistnieć"! I tu krótka refleksja: przed kilku laty miałem wykład dla dzieci w jednej ze szkół podstawowych w Nowej Hucie. Na tablicy nie zdążył ktoś zmazać pytania: "Kim chciałbym być w przyszłości?"  Na czele listy był/-a aktor/-ka, piłkarz, polityk, a na samym końcu architekt, inżynier i lekarz.   

Na tym można by zakończyć podstawowe informacje o projekcie. 

I jeszcze kilka słów o przebiegu i jego realizacji: Zaproszono do niego kilka pięknych i miłych dziewcząt  (wolontariuszki?). Było pięć 4-5 godzinnych prób. Młodzi przybywali po pracy trochę zmęczeni i musieli stać na scenie na baczność. Mdlały ze zmęczenia osoby starsze, dzieci płakały, a pan Daniel ględził i ględził, powtarzał się. Gdy kończył mówić nie wiadomo było od czego zaczynał i o co mu naprawdę chodziło? Kiepska była organizacja. Rzadko kiedy była rzeczowa, zrozumiała, konkretna informacja.     

Spektakl jednak podobał się publiczności, w 3/4 to młodzi ludzie! Szybko zmieniająca się akcja, ciekawe efekty świetlne, świetny akompaniament to niewątpliwe plusy, szkoda tylko, że dla wielu osób był to przerost formy nad treścią!                                                       84%