Zostawili ślad
Z czasem zacząłem organizować wielkie wyprawy dla uczczenia rocznic ważnych wydarzeń w dziejach naszego narodu. Za pierwszą taką ekspedycję uważam wyprawę dla przewodników i działaczy PTTK - „SKANDYNAWIA 88”. Na pierwszej stronie „Gazety Krakowskiej” ukazała się informacja: Ziemia z Narviku na Kopiec J. Piłsudskiego!
Przywieziona ziemia z polskiego cmentarza w Narviku została złożona uroczyście na Kopcu Józefa Piłsudskiego w Krakowie. Od tej pory jednym z głównych celów każdej wyprawy było szukanie polskich cmentarzy i mogił w różnych krajach świata i przywożenie stamtąd ziemi, którą w uroczysty sposób składano na Kopcu J.P. na Sowińcu. W ten oto sposób w „Mogile mogił” znalazła się ziemia z kilkunastu cmentarzy polskich uchodźców z „nieludzkiej ziemi” - z Indii, Afryki, N. Zelandii i Meksyku. Do Krakowa przywiozłem też ziemię z wielu polskich cmentarzy w USA, Kanadzie, Australii, Brazylii, Argentyny oraz z grobów wielkich Polaków - patriotów z Syberii, Peru, Chile, Turcji, Italii, Ukrainy, z Polinezji itd.
Często jej pobraniu towarzyszyły uroczystości patriotyczne (np. msze św. w Bredzie, Narviku, Murmańsku, Melbourne, Wellingtonie, a odsłonięcie pomnika polskich kobiet i dzieci w Kolhapur - Valivade połączone z pobraniem ziemi transmitowała centralna telewizja w Delhi).
Poza pierwszą wyprawą dookoła świata, wszystkie następne miały na celu upamiętnienie ważnych wydarzeń w naszych dziejach:
- wyprawa 1997/98 - 600 lecia powstania Wydz. Teologii i 150 lecia Wydz. Geografii na UJ.
- wyprawa 1999/00 - 80 lecia Odzyskania Niepodległości
- wyprawa 2002/03 - 60 lecia Polskiego Wychodźstwa z Rosji
Wywiady dla mediów krajowych i polonijnych, dziesiątki artykułów prasowych stanowiły świetną okazję do przypomnienia bohaterskich czynów polskiego żołnierza na frontach I i II wojny światowej oraz martyrologii naszego narodu. Natomiast spotkania z Rodakami w rożnych krajach świata były prawdziwym „powiewem z Polski”, zaś dla dzieci i młodzieży polonijnej prawdziwą lekcją patriotyzmu.
Z ogromnym żalem stwierdzam, że ani osoby, ani instytucje powołane do kultywowania pomników naszego historycznego dziedzictwa, nie tylko niewiele robiły w tej dziedzinie, ale i nigdy nie udzieliły choćby symbolicznej pomocy, nie zainteresowały się tym co robię, a czasem nawet mi przeszkadzano w realizacji programu wyprawy.
Przyszedł czas na wielkie wyprawy. Pierwszym etapem ekspedycji dookoła świata w latach 1992-94 była Turcja. Na kilka dni zatrzymaliśmy się w Stambule, a w Adampolu przyjmował nas konsul RP pan Korczewski (na zdjęciu). Rok wcześniej w czasie wyprawy MPK Kraków na cmentarzu angielskim w Stambule znaleźliśmy grób dyktatora Powstania Styczniowego Mariana Langiewicza (zdjęcie poniżej)
Warto wspomnieć, że w 1992 r. obchodzono 150-tą rocznicę powstania Adampola. Na uroczystościach był m. in. prezydent RP Lech Wałęsa. Nikt jednak nie zadbał o upamiętnienie tej ważnej rocznicy np. odlaniem medalu okolicznościowego. Powyżej medal z okazji mojej wyprawy z młodzieżą KSM Kraków dla uczczenia tego wielkiego jubileuszu.
Przenieśmy się tymczasem na trasę wyprawy dookoła świata. W listopadzie opuściliśmy Turcję, przejechali przez Iran i zatrzymali na trzy tygodnie w Pakistanie. Wspominam ten kraj i jego bardzo gościnnych mieszkańców z niezwykłym sentymentem. W Multan przyjmował nas bardzo serdecznie biskup katolicki Josuf Patras. Oto jego wpis w języku urdu.
Po opuszczeniu Azji znalazłem się w Australii, a po czterech miesiącach zawitałem do Nowej Zelandii, gdzie byłem goszczony przez „Dzieci Pahiatua” (uchodźców z nieludzkiej ziemi). Powyżej zdjęcie pożegnalne w domu pp. Chorosiów. Pierwszy od lewej Mikołaj Polaczuk, czwarta Iza Choroś, wieloletni prezesi Stowarzyszenia Polaków w Nowej Zelandii.
W czasie 7,5- miesięcznego pobytu w Los Angeles przyjmował mnie ówczesny prezes Wspólnoty Polskiej Andrzej Stelmachowski. Później było Chicago, Nowy York, Floryda i wiele spotkań z Polakami.
W lutym 1993 r. zawitałem do Brazylii. Dwa tygodnie spędziłem na Amazonce. Była to niezwykła przygoda, zakończona dramatycznym napadem czterech uzbrojonych bandytów w Belem, nad brzegiem tej największej rzeki świata. Na chwilę straciłem wszystkie pieniądze i dokumenty. Finał był jednak szczęśliwy, prawie wszystko odzyskałem dzięki ingerencji miejscowej policji. O tym zdarzeniu prezes Polbrasu, drugiej największej organizacji polonijnej w Brazylii, Rizio Wachowicz powiedział: „Pan w Brazylii urodził się po raz drugi”. Od tej pory miałem już dużo więcej szczęścia, a w stolicy kraju Brazilii kilka dni później przyjmował mnie najpierw Ambasador Belgii – książę Michał Czetwertyński (!) i tego samego dnia Ambasador Polski Katarzyna Skórzyńska (zdjęcie powyżej). Jej listy polecające do polskich placówek dyplomatycznych bardzo ułatwiły mi wędrówkę po tym kraju.
Gdzie mogłem być 18 maja 1994 roku? Oczywiście na Monte Cassino. Już jako pilot wycieczki z Krakowa byłem tam w 50-tą rocznicę zdobycia przez Polaków tego benedyktyńskiego wzgórza.
Wyprawa przez Europę, Azję , Afrykę
Po 18-tu miesiącach I wyprawy dookoła świata byłem tak zmęczony i zniechęcony ogromnymi trudami samotnej wędrówki po świecie, że nie miałem ochoty na nowe „przygody”. Sam nie pamiętam jak to się stało, że po kilku wyprawach trampingowych do Turcji oraz do Hiszpanii, na Podole i do Italii. Europa wydała mi się za mała i znowu zamarzyła mi się wielka wyprawa. Znalazłem dwóch towarzyszy z Krakowa chętnych na przejazd koleją transsyberyjską przez Rosję. Później miała być Azja Wschodnia i Południowa oraz Afryka. Stosowną okazją do takiej ekspedycji tym razem była 600-tna rocznica powołania do życia wydziału teologicznego Akademii Krakowskiej i 150-ta rocznica drugiego w Europie wydziału geografii (na UJ). Patronat nad tą imprezą objął UJ i PAT. Od planów do realizacji tym razem droga była krótka. W listopadzie 1997 r. ruszyliśmy na Wschód.
Czas przed wyprawą wykorzystałem na różne spotkania z młodzieżą, wykłady w klubach, domach kultury oraz organizację wystaw fotograficznych i pamiątek. Oto kilka wpisów w kronice wystawy DK „Podgórze” w Krakowie.
Powyższe wpisy do kroniki wyprawy Ambasadorów RP w Indiach – Krzysztofa Mroziewicza i Andrzeja Olszówki w Nairobi wyznaczają dalszy kierunek wyprawy. Warto wspomnieć, że odwiedziłem też Laos, Tajlandię i Nepal, a w Indiach najważniejszym wydarzeniem był udział w ceremonii odsłonięcia pomnika uchodźców polskich z Rosji w czasie II wojny światowej w Kolhapurze (2 marca 1998 r.) w 50-tą rocznicę opuszczenia obozu w Valivade. W trakcie uroczystości pobierałem ziemię na Kopiec Józefa Piłsudskiego (ceremonię tę transmitowała centralna telewizja indyjska w Delhi).
Afryka, Czarna Afryka, ta prawdziwa Afryka to wielki ogród zoologiczny. Oczywiście odwiedziłem wiele Parków Narodowych, ale z tego kontynentu wywiozłem głównie wspomnienia z Polakami, a szczególnie prawdziwymi traperami kościoła, polskimi misjonarzami, misjonarzami „błotnymi” tj. takimi, którzy pracują tam gdzie nie ma dróg, telewizji, radia. Na zawsze zachowam w wdzięcznej pamięci spotkanie z najwybitniejszym polskim misjonarzem, przez lata „głową” kościoła zambijskiego Kardynałem Adamem Kozłowieckim. Od spotkania w Mpunde Mision aż do śmierci utrzymywałem z Nim kontakt listowny. Oto fragment tej korespondencji.
Samotna wyprawa dookoła świata 1999 – 2000 r.
Najtrudniejsza była I wyprawa (1992-94). W trakcie następnych niektóre odcinki powtarzałem. Za każdym razem odwiedzałem Nowy York, Chicago i Los Angeles, gdzie miałem wielu przyjaciół i znajomych, którzy mnie wspomagali materialnie lub w inny sposób (załatwianie pracy, przejazdy, organizowanie wycieczek, noclegi itp.). Nowy etap tym razem to Quebeck w Kanadzie, Meksyk, Polinezja Francuska, Tajwan, Indonezja, Singapur, Malezja, Tajlandia, Kambodża, Bangladesz i Indie. Poniżej Pomnik Katyński w Jersey City w stanie New Jersey.
Jeden z najstarszych na świecie. Spod pomnika widok na Manhattan. Na pierwszym planie Word Trade Center.
Napis na pomniku: „Katyń 1940, to skarbiec kłamstwa postalinowskiego i postalinowskiego, globalnego załgania rządów, komisji międzynarodowych, pisarzy – to skarbiec hańby”.
Poniżej wpisy Krystyny Godowskiej z Nowego Yorku i Stana Wiśniewskiego z Bora Bora:
Kolejna wyprawa, przez obie Ameryki
Życie ucieka, odczuwam, że mam coraz mniej czasu, więc konieczny jest pośpiech. Skończyłem jedną wyprawę, a już myślę o kolejnej. Tym razem przez Nowy York, Chicago, Detroit, Kanadę, Kalifornię, Meksyk, Gwatemalę, Honduras, Nikaraguę, Kostarykę, Panamę, Kolumbię, Ekwador, Peru, Boliwię, Argentynę, Chile i przez Pacyfik, Azję do Europy. Nim wyruszyłem w tę podróż przez obie Ameryki, była krótka chwila „wytchnienia”. Znowu trochę wykładów i nowych znajomości, a później podróż i spotkania za oceanem. Oto kilka uwag o tej wyprawie. Z Warszawy udałem się do Helsinek, następnie był przelot nad Islandią i Grenlandią do Nowego Yorku, gdzie zatrzymałem się na dwa tygodnie. Kolejny etap to Chicago i Detroit. Duże wrażenie zrobiło na mnie Detroit. W samym centrum znajduje się inne miasto Hamtramck zamieszkałe niegdyś w 85 % przez Polaków. Podobnie było i w Detroit. Polacy wybudowali tam 35 kościołów, ale do dziś przetrwało zaledwie 3. W pobliżu rzeki znajdowało się centrum handlowe – słynna „Złota polska mila”. Po zamordowaniu Martina Luthera Kinga w 1968 roku mieszkający tu murzyni przez 10 lat palili i dewastowali miasto. Kto nie uciekł przed ich gniewem tracił życie. Ludność przenosiła się daleko poza centrum. Upadł zupełnie przemysł samochodowy (Detroit to światowa stolica tego przemysłu). Gdy ja odwiedzałem to miasto całe jego historyczne centrum było zupełnie zniszczone.
Z tej wyprawy najmilej wspominam Toronto i udział w Światowym Spotkaniu Młodzieży z Ojcem Świętym Janem Pawłem II oraz Winnipeg stolicę Manitoby.
Szczęśliwie uczestniczyłem w corocznej wielkiej imprezie kulturalnej w Folkloramie. Był to przegląd dorobku kulturalnego i artystycznego poszczególnych nacji (około 35), zamieszkujących Środkową Kanadę. Występowali tam profesjonalni artyści, potomkowie imigrantów z Polski (większość pochodzi z rejonu Krakowa i Tarnowa) w ciągu dwóch tygodni zaprezentowali niezwykle wysoki poziom, wyróżniając się wraz z zespołami Włoch, Grecji, Wielkiej Brytanii, Hiszpanii i Francji największym dorobkiem.
Niech dopełnieniem tego krótkiego komentarza o wyprawie 2002 – 2003 dla uczczenia 60-lecia polskiego wychodźstwa z Rosji będzie poniższy artykuł poświęcony Polakom w Peru. Inna to jest Polonia niż w USA, Brazylii czy Rosji, ale wśród nich są i potomkowie tych, którzy w czasie wojny opuścili „nieludzką ziemię” i znaleźli swoje „miejsce na ziemi” właśnie w ojczyźnie Inków i Ojca Świętego Franciszka.
Niezwykła wyprawa
Tymczasem wspomnę jeszcze o innej nieco wcześniejszej niezwykłej wyprawie Do Korei Północnej każdego roku przybywa około 1500 turystów, a jednak udało mi się odwiedzić ten swoisty „skansen komunizmu”. W 1978 roku byłem uczestnikiem pierwszej wycieczki (PBP ORBIS) z Polski po II wojnie światowej!